Posts tagged ‘Choroby serca’

29 września 2016

Korzyści z wysokiego poziomu cholesterolu

- autor: astromaria

Wbrew szeroko rozpowszechnionym poglądom i nachalnej propagandzie głoszącej, że wysoki poziom cholesterolu szkodzi zdrowiu, liczne niezależne badania dowodzą, że to właśnie wysoki poziom cholesterolu chroni przed chorobami układu krążenia, ogranicza ryzyko infekcji i wydłuża życie – Dr Uffe Ravnskov

Ludzie z wysokim poziomem cholesterolu żyją najdłużej.

To stwierdzenie wydaje się tak niewiarygodne, że potrzeba dużo czasu, aby oczyścić swój zmanipulowany umysł i zrozumieć w pełni jego znaczenie. Fakt, że ludzie z wysokim poziomem cholesterolu żyją najdłużej, widać wyraźnie w wielu pracach naukowych. Na przykład dr Harlan Krumholz z Wydziału Medycyny Sercowo-Naczyniowej Uniwersytetu Yale odnotował w roku 1994, że starzy ludzie z niskim poziomem cholesterolu umierali dwa razy częściej na atak serca niż ludzie w podobnym wieku z wysokim cholesterolem.1 Ci, którzy wspierają kampanię przeciw cholesterolowi, ustawicznie ignorują jego ustalenia albo uznają je za rzadki wyjątek będący raczej dziełem przypadku pośród całej masy badań, w wyniku których wyciągnięto przeciwne wnioski.

Ale to nie jest żaden wyjątek – obecnie mamy bardzo dużo odkryć, które przeczą hipotezie lipidowej. Konkretnie mówiąc, większość badań przeprowadzonych na starych ludziach pokazuje, że wysoki cholesterol nie jest czynnikiem ryzyka chorób serca. Taki był wynik mojej analizy bazy danych Medline, której celem było zbadanie tego zagadnienia. Jedenaście testów na starych ludziach dało taki sam rezultat, a siedem kolejnych badań udowodniło, że wysoki poziom cholesterolu nie przyczynia się też do wysokiej śmiertelności.

Warto zauważyć, że ponad 90 procent chorujących na układ sercowo-naczyniowy to ludzie powyżej 60. roku życia, poza tym prawie wszystkie badania wskazują, że wysoki cholesterol nie jest czynnikiem ryzyka u kobiet.2 To oznacza, że wysoki poziom cholesterolu jest czynnikiem ryzyka tylko u niespełna pięciu procent ludzi umierających na atak serca.

Dla osób z wysokim cholesterolem jest jeszcze większa otucha: sześć badań dowiodło, że całkowity cholesterol czy też cholesterol LDL albo oba naraz absolutnie nie są przyczyną śmierci. Wręcz przeciwnie, jeśli chce się dożyć późnej starości, o wiele lepiej jest mieć wysoki niż niski cholesterol.

Wysoki cholesterol chroni przed infekcjami

Według wielu badań niski cholesterol pod pewnymi względami jest gorszy od wysokiego. Dla przykładu, po przeprowadzeniu 19 badań obejmujących ponad 68 000 zgonów prof. David R. Jacobs i jego współpracownicy z Wydziału Epidemiologii Uniwersytetu Minnesota ustalili, że niski cholesterol stwarzał zwiększone ryzyko śmierci z powodu chorób układu pokarmowego i oddechowego.3

Większość wspomnianych wyżej chorób ma pochodzenie zakaźne. Dlatego pojawia się istotne pytanie, czy to infekcja obniża cholesterol, czy raczej niski cholesterol prowadzi do infekcji. Aby na nie odpowiedzieć, prof. Jacobs i jego zespół, razem z dr. Carlosem Iribarrenem, prowadzili badania na ponad 100 000 zdrowych osób w San Francisco przez 15 lat. Pod koniec badań ci, którzy mieli na początku niski poziom cholesterolu, byli częściej przyjmowani do szpitala z powodu chorób zakaźnych.4,5 Tego odkrycia nie da się wyjaśnić argumentem, że to infekcja obniżyła poziom cholesterolu, ponieważ był on już niski, zanim doszło u nich do jakichkolwiek infekcji i chorób. Czy nie jest raczej tak, że to właśnie niski poziom cholesterolu w jakiś sposób zwiększył ich podatność na infekcje, a wysoki chronił ich przed nimi? Istnieje wiele dowodów na potwierdzenie tej tezy.

Niski cholesterol i HIV/AIDS

Młodym kawalerom chorującym wcześniej na chorobę weneryczną lub problemy z wątrobą grozi znacznie większe ryzyko zarażenia wirusem HIV niż innym ludziom. Naukowcy z Minnesoty, kierowani obecnie przez dr Ami Claxton, badali takich pacjentów przez 7-8 lat. Po wykluczeniu tych, którzy w pierwszych czterech latach uzyskali dodatni wynik w testach HIV, pozostała grupa 2446 mężczyzn. Pod koniec badań 140 z nich uzyskało wynik dodatni. Osoby z niskim cholesterolem na początku badań charakteryzowały się dwa razy większym prawdopodobieństwem uzyskania dodatniego wyniku w testach HIV w porównaniu z pacjentami z wysokim cholesterolem.6

Podobne rezultaty wynikły z badań MRFIT (Multiple Risk Factor Intervention Trial – Badania nad Wpływem Różnorodnych Czynników Ryzyka) przeprowadzonych na pacjentach, wśród których było ponad 300 000 mężczyzn w młodym i średnim wieku. Wykazały one, że po 16 latach od pierwszej analizy poziomu cholesterolu liczba tych, którzy mieli cholesterol poniżej 160 i zmarli na AIDS, była cztery razy większa niż tych, którzy zmarli na AIDS, mając cholesterol powyżej 240.7

Cholesterol i przewlekła niewydolność serca

Choroby serca mogą prowadzić do osłabienia mięśnia sercowego. Słabe serce oznacza, że do tętnic dostaje się mniej krwi, a w rezultacie mniej tlenu. W celu zrekompensowania spadku mocy serce pracuje intensywniej, ale przy poważnej niewydolności to nie wystarcza. Pacjentom z poważnie niewydolnym sercem brakuje tchu, ponieważ do tkanek dociera za mało tlenu – ciśnienie w żyłach rośnie, albowiem sercu brakuje mocy, aby wypompować z niego krew. U tych ludzi pojawia się obrzęk objawiający się gromadzeniem się płynu w nogach, a w poważnych przypadkach także w płucach i w innych częściach ciała. Takie schorzenie nazywa się zastoinową lub przewlekłą niewydolnością serca.

Istnieje wiele przesłanek wskazujących na to, że bakterie i inne mikroorganizmy odgrywają istotną rolę przy przewlekłej niewydolności serca. Na przykład chorzy z poważną przewlekłą niewydolnością serca mają wysoki poziom endotoksyn i różne rodzaje cytokin we krwi. Endotoksyna, czyli kompleks lipopolisacharydowy, jest najbardziej toksyczną substancją wytwarzaną przez bakterie Gram-ujemne, takie jak Escherichia coli, Klebsiella, Salmonella, Serratia i Pseudomonas. Cytokiny są hormonami wydzielanymi przez białe krwinki w celu zwalczania mikroorganizmów, stąd wysoki poziom cytokin we krwi wskazuje, że gdzieś w organizmie zachodzą procesy zapalne.

Rolę infekcji przy przewlekłej niewydolności serca badał dr Mathias Rauchhaus razem ze swoim zespołem z Wydziału Medycznego Uniwersytetu Martina Lutra w Halle w Niemczech. Odkryli oni, że najbardziej śmiertelnym zagrożeniem dla pacjentów z przewlekłą niewydolnością serca było nagromadzenie cytokin we krwi, szczególnie u pacjentów z niewydolnością spowodowaną chorobą niedokrwienną serca.8 Aby wytłumaczyć to odkrycie, zasugerowali, że bakterie jelitowe mogą łatwiej przenikać do tkanek, kiedy ciśnienie w żyłach w brzuchu jest podwyższone z powodu niewydolności serca. Biorąc pod uwagę tę teorię, znaleźli więcej endotoksyn we krwi pacjentów z zastoinową niewydolnością serca i obrzękiem niż u pacjentów z niezastoinową niewydolnością serca i bez obrzęku. Stężenie endotoksyn znacząco zmalało, gdy w drodze leczenia usprawniono funkcje serca.9

Prosty sposób na sprawdzenie funkcjonalności układu odpornościowego polega na wstrzyknięciu pod skórę antygenów pochodzących z mikroorganizmów, z którymi większość ludzi miała kontakt. Jeśli układ odpornościowy działa prawidłowo, po około 48 godzinach w miejscu ukłucia pojawi się stwardnienie. Jeśli jest ono bardzo małe, o średnicy nie większej niż kilka milimetrów, wówczas oznacza to wystąpienie „anergii”, to znaczy osłabienia bądź braku reaktywności na antygeny.

W rezultacie anergię zaczęto wiązać ze zwiększonym ryzykiem zakażenia i śmierci wśród zdrowych osób w podeszłym wieku oraz pacjentów leczonych chirurgicznie i z przeszczepionym sercem. Zespół dr Donny Vredevoe z Wydziału Pielęgniarstwa i Wydziału Medycznego Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles zbadał ponad 200 pacjentów z poważną niewydolnością serca pod kątem pięciu różnych antygenów i obserwował ich przez 12 miesięcy. U połowy z nich przyczyną niewydolności była choroba niedokrwienna serca, a u reszty inne rodzaje chorób serca (takie jak wrodzona lub zakaźna choroba zastawkowa serca, rozmaite kardio-miopatie oraz zapalenie wsierdzia). Prawie połowa chorych była anergiczna, a ci, którzy mieli dodatkowo chorobę niedokrwienną serca, umierali o wiele częściej od pozostałych.10

Teraz najważniejsze: ku zdumieniu badaczy, śmiertelność była wyższa nie tylko u pacjentów z anergią, ale też u osób z najniższą ilością lipidów, wliczając w to ogólny poziom cholesterolu, cholesterolu LDL, cholesterolu HDL i trójglicerydów.

To odkrycie dotyczące cholesterolu potwierdził dr Rauchhaus we współpracy z niemieckimi i brytyjskimi klinikami uniwersyteckimi. Odkryli oni, że ryzyko śmierci wśród pacjentów z chroniczną niewydolnością serca było odwrotnie proporcjonalne do ogólnego poziomu cholesterolu, cholesterolu LDL i trójglicerydów. Osoby z wyższym poziomem lipidów żyły dłużej od tych z niższym poziomem.11,1

Podobnych obserwacji dokonali też inni naukowcy. Największe badania przeprowadził prof. Gregg C. Fonorow i jego zespół z Wydziału Medycznego i Centrum Kardiomiopatii Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles.13 Badania, którymi kierowała dr Tamara Horwich, obejmowały ponad 1000 pacjentów z poważną niewydolnością serca. Po pięciu latach 62 procent pacjentów z cholesterolem poniżej 129 (mg/dL) zmarło, z kolei pacjentów z cholesterolem powyżej 223 (mg/dL) zmarło o połowę mniej.

Kiedy zwolennikom hipotezy cholesterolowej przedstawia się dowody na złe skutki niskiego poziomu cholesterolu – a jest ich wiele – zwykle argumentują, że ciężko chorzy pacjenci są często niedożywieni i dlatego mogą mieć niski cholesterol. Jednak śmiertelność pacjentów w trakcie tych badań nie miała związku ze stopniem ich odżywienia, ponieważ niski cholesterol powodował wczesną śmierć niezależnie od tego, czy pacjenci byli dobrze, czy źle odżywieni.

Zespół Smitha-Lemliego-Opitza

W książce The Cholesterol Myths (Cholesterol – naukowe kłamstwo) przytaczam wiele dowodów na to, że ludzie rodzący się z bardzo wysokim poziomem cholesterolu, co określa się jako hipercholesterolemię rodzinną, są odporni na infekcje. Jeśli zatem wrodzony wysoki cholesterol chroni przed infekcjami, to wrodzony niski poziom cholesterolu powinien wywoływać odwrotny skutek. Wygląda na to, że tak właśnie jest.

Dzieci chorujące na zespół Smitha-Lemliego-Opitza mają bardzo niski poziom cholesterolu, ponieważ enzym niezbędny w końcowej fazie jego syntezy w ich organizmie nie działa prawidłowo. Większość dzieci z tym zespołem umiera wewnątrz macicy albo niedługo po urodzeniu z powodu poważnych deformacji ośrodkowego układu nerwowego. Te, którym udaje się przeżyć, są bardzo słabe – mają skrajnie niski cholesterol i cierpią na częste, poważne infekcje. Jeśli jednak spożywają cholesterol w czystej postaci lub dużo jajek, poziom ich cholesterolu wzrasta, zaś ich infekcje stają się słabsze i rzadsze.14

Dowody laboratoryjne

Badania laboratoryjne umożliwiają poznanie mechanizmów, za pomocą których lipidy sprawują swoją funkcję ochronną. Jednym z pierwszych badaczy tego zagadnienia był dr Sucharit Bhakdi z Instytutu Mikrobiologii Medycznej Uniwersytetu w Giessen w Niemczech wraz z zespołem naukowców z różnych niemieckich i duńskich instytucji.15

Toksyna alfa wydzielana przez gronkowca złocistego [Staphylococcus aureus) jest najbardziej toksyczną substancją, jaką wytwarzają szczepy chorobotwórczych bakterii Staphylococcus. Jest ona w stanie niszczyć całą gamę ludzkich komórek, w tym czerwone krwinki. Dla przykładu, jeśli doda się niewielkie ilości tej toksyny do probówki zawierającej czerwone krwinki rozpuszczone w 0,9-procentowej soli fizjologicznej, krew ulega hemolizie, to znaczy błony czerwonych krwinek pękają i zawarta w krwinkach hemoglobina przenika do rozpuszczalnika. Dr Bhakdi i jego zespół wymieszali oczyszczoną toksynę alfa z ludzką surowicą (płynem, w którym znajdują się komórki krwi) i zauważyli, że proces hemolizy został zredukowany o 90 procent. Za pomocą różnych skomplikowanych metod udało im się zidentyfikować jako substancję ochronną LDL, nośnik tak zwanego złego cholesterolu. Kiedy zmieszano toksynę alfa z oczyszczonym ludzkim LDL, nie doszło do hemolizy, z kolei dodanie HDL lub innych składników plazmy było nieskuteczne pod tym względem.

Dr Willy Flegel i jego współpracownicy z Wydziału Medycyny Transfuzyjnej Uniwersytetu w Ulm oraz z Instytutu Immunologii i Genetyki Niemieckiego Centrum Badań nad Rakiem w Heidelbergu w Niemczech badali endotoksynę inaczej.16 Jak wcześniej wspomniano, endotoksyna działa między innymi w ten sposób, że pobudza białe krwinki do wytwarzania cytokin. Niemieccy badacze odkryli, że tego rodzaju wpływ endotoksyny na białe krwinki prawie całkowicie ustał, gdy zmieszali ją z ludzką surowicą 24 godziny przed dodaniem białych krwinek do probówek. W rezultacie kolejnego badania17 dowiedzieli się, że oczyszczony LDL pochodzący od pacjentów z hipercholesterolemią rodzinną działa tak samo powstrzymująco, jak surowica.

LDL może nie tylko tworzyć wiązania z niebezpiecznymi toksynami bakteryjnymi i unieszkodliwiać je, ale wydaje się również wywierać bezpośredni korzystny wpływ na układ odpornościowy, co może wyjaśniać zaobserwowany związek między niskim cholesterolem i różnymi chorobami przewlekłymi.

To był punkt wyjścia do badań prof. Matthew Muldoona i jego zespołu z Uniwersytetu w Pittsburgu w Pensylwanii. Badali oni zdrowych mężczyzn w młodym i średnim wieku i odkryli, że całkowita liczba białych krwinek i ich rodzajów była znacząco niższa u mężczyzn z cholesterolem LDL poniżej 160 mg/dL (średnio 88,3 mg/dL) niż u mężczyzn z takim samym cholesterolem powyżej 160 mg/dL (średnio 185,5 mg/dL).18 Naukowcy wyciągnęli wniosek, że były różnice w zakresie układu odpornościowego pomiędzy mężczyznami z niskim i wysokim poziomem cholesterolu, ale jest za wcześnie, aby orzekać, czy te różnice mają jakiekolwiek znaczenie dla ludzkiego zdrowia.

Biorąc teraz – siedem lat po tych badaniach – pod uwagę wyniki wielu innych wspomnianych tu badań, możemy stwierdzić, iż korzystny wpływ cholesterolu LDL na układ odpornościowy rzeczywiście ma ogromne znaczenie dla zdrowia człowieka.

Inne ochronne lipidy

Z powyższego wynika, że cholesterol HDL pełni wiele takich samych funkcji, co cholesterol LDL. To nie powinno zbytnio dziwić, zważywszy na to, że wysoki poziom cholesterolu HDL ma związek z dobrą kondycją serca i naczyń krwionośnych oraz długością życia. Ale to nie wszystko.

Trójglicerydy – cząsteczki złożone z trzech kwasów tłuszczowych i glicerolu – są nierozpuszczalne w wodzie i dlatego są transportowane przez krew wewnątrz lipoprotein, podobnie jak cholesterol. Wszystkie lipoproteiny przenoszą trójglicerydy, przy czym większość z nich jest przenoszona przez lipoproteinę VLDL (Very Low Density Lipoprotein – lipoproteina bardzo małej gęstości) i chylomikrony, mieszaninę zemulgowanych trójglicerydów występującą w dużej ilości po spożyciu posiłku bogatego w tłuszcz, głównie we krwi płynącej z jelit do wątroby.Przez wiele lat uważano, że sepsa – zagrażające życiu schorzenie powodowane przez rozwój bakterii we krwi – związana jest z wysokim poziomem trójglicerydów. W rzeczywistości poważne objawy sepsy są rezultatem działania endotoksyny wytwarzanej najczęściej przez bakterie jelitowe.

W wyniku szeregu badań prof. Hobart W. Harris z Laboratorium Chirurgii Szpitala Ogólnego w San Francisco i jego zespół ustalili, że roztwory o wysokiej zawartości trójglicerydów i zarazem praktycznie pozbawione cholesterolu są zdolne do ochrony zwierząt doświadczalnych przed toksycznym działaniem endotoksyny, i doszli do wniosku, że wysoki poziom trójglicerydów spotykany przy sepsie jest normalną reakcją obronną na infekcję.19 Bakterie odpowiedzialne za sepsę pochodzą zwykle z jelit. Dobrze więc, że krew odpływająca z jelit zawiera szczególnie dużo trójglicerydów.

Poważne zakażenia powodowane przez drożdżaki Candida albicans rzadko występują u normalnych ludzi. Spotyka się je głównie u pacjentów leczonych lekami immunosupresyjnymi, jednakże zagadnienie to wymaga głębszej analizy. Wiele wspomnianych wyżej badań wskazuje, że ochrona przed infekcjami zapewniana przez zawarte we krwi lipidy zdaje się przewyższać wszelkie potencjalne negatywne skutki.

Cholesterol jako czynnik ryzyka

Większość badań prowadzonych na mężczyznach w młodym i średnim wieku dowodzi, że wysoki cholesterol jest czynnikiem ryzyka choroby niedokrwiennej serca, co wydaje się przeczyć twierdzeniu, iż wysoki cholesterol ma działanie ochronne. Dlaczego wysoki cholesterol jest czynnikiem ryzyka u mężczyzn w młodym i średnim wieku? Można to wytłumaczyć tym, że mężczyźni w tym wieku są często w środku swojej kariery zawodowej. Wysoki poziom cholesterolu może zatem być oznaką psychicznego stresu – dobrze znanej przyczyny wysokiego cholesterolu, a także czynnika ryzyka chorób serca.

Ten wysoki poziom cholesterolu nie musi być jednak bezpośrednią przyczyną, a jedynie objawem. Wysoki cholesterol u mężczyzn w młodym i średnim wieku może na przykład oznaczać zapotrzebowanie organizmu na większą ilość cholesterolu, który jest, jak wiadomo, budulcem wielu hormonów stresu. Ochronne działanie wysokiego poziomu cholesterolu może więc być udaremniane przez negatywny wpływ stresującego trybu życia na układ krążenia.

Reakcja na uraz

W roku 1976 jedną z najbardziej obiecujących teorii na temat przyczyn miażdżycy była „hipoteza reakcji na uraz” przedstawiona przez patologa dra Russella Rossa i biochemika dra Johna Glomseta z Wydziału Medycyny Uniwersytetu Waszyngtońskiego w Seattle.20,21 Zasugerowali oni, że miażdżyca jest konsekwencją stanu zapalnego, którego pierwszym etapem jest miejscowy uraz błony wewnętrznej (tunica intima) – cienkiej warstwy komórek pokrywającej wnętrze tętnic. Uraz powoduje stan zapalny, a powstające płytki są po prostu zmianami chorobowymi.

Ich koncepcja nie jest nowa. W roku 1911 dwaj amerykańscy patolodzy, Oskar Klotz i M.F. Manning z Laboratorium Patologii Uniwersytetu w Pittsburgu w Pensylwanii opublikowali wyniki swoich badań nad ludzkimi tętnicami, w których stwierdzili, że „istnieje wiele przesłanek, iż powstawanie tkanki w błonie wewnętrznej jest rezultatem bezpośredniego podrażnienia tej tkanki przez infekcję lub toksyny albo pobudzenia przez produkty pierwotnego zwyrodnienia w tej warstwie”.22 Inni naukowcy przedstawiali podobne teorie.23

Dotychczas wskazywano wiele potencjalnych przyczyn urazów naczyń krwionośnych, w tym stres mechaniczny, dym tytoniowy, wysoki poziom cholesterolu LDL, utlenianie cholesterolu, homocysteinę, metaboliczne konsekwencje cukrzycy, nadmiar żelaza, niedobór miedzi, deficyt witamin A i D, kwasy tłuszczowe trans, mikroorganizmy i tak dalej.

Poza jednym wyjątkiem są dowody na to, że wszystkie powyższe czynniki rzeczywiście wywierają wpływ, nie wiadomo jednak, w jakim stopniu. Tym wyjątkiem jest, rzecz jasna, cholesterol LDL.

Wiele badań pozwala nam wykluczyć z tej listy wysoki cholesterol LDL. Niezależnie od tego, czy zajrzymy gołym okiem do wnętrza tętnic podczas autopsji, czy zrobimy to u żywych ludzi za pośrednictwem promieni Roentgena, ultradźwięków lub wiązek elektronów, nie dostrzeżemy żadnego istotnego związku między ilością lipidów we krwi i stopniem miażdżycy tętnic. Podobnie, nieważne czy cholesterol wzrasta, czy opada, samoistnie czy na skutek interwencji medycznej, zmiany poziomu cholesterolu nigdy nie pociągają za sobą równolegle zmian w ilości płytek miażdżycowych – nie ma żadnej zależności między dawką i reakcją. Orędownicy kampanii przeciw cholesterolowi często twierdzą, że badania naprawdę wykazują powyższą zależność, ale w tym wypadku odnoszą się do obliczeń na podstawie średnich zmian zachodzących w różnych próbach, które dają wynik dla całej grupy pacjentów. Prawdziwa zależność dawka-reakcja wymaga jednak, żeby indywidualne zmiany przypuszczalnego czynnika sprawczego następowały w zgodzie z indywidualnymi zmianami chorobowymi, co nigdy nie miało miejsca podczas badań, podczas których naukowcy przewidywali zaistnienie takiej zależności.

Szczegółowe omówienie wielu czynników oskarżanych o uszkadzanie śródbłonka naczyniowego wykracza poza ramy tego artykułu. Jednak ochronna rola lipidów we krwi przed infekcjami niewątpliwie wymaga bliższego spojrzenia na jedną z przypuszczalnych przyczyn: mikroorganizmy.

Czy miażdżyca jest chorobą zakaźną?

Przez wiele lat naukowcy podejrzewali, że wirusy i bakterie, w szczególności Cytomegalovirus i Chlamydia pneumoniae, uczestniczą w rozwoju miażdżycy. Badania w tym zakresie rozkwitły w ostatniej dekadzie i do stycznia 2004 roku w czasopismach medycznych opublikowano co najmniej 200 prac na ten temat. Ze względu na rozpowszechnione stereotypy dotyczące cholesterolu i innych lipidów ten temat nie spotykał się ze zbyt dużym zainteresowaniem i niewielu lekarzy wie coś o nim. Wspomnę zatem o najciekawszych odkryciach.23

Mikroskopia elektronowa, immunofluorescencyjna i inne zaawansowane technologie pozwalają nam wykrywać mikroorganizmy i ich dna w zmianach miażdżycowych u dużej liczby pacjentów. Toksyny bakteryjne i cytokiny, hormony wydzielane przez białe krwinki w czasie infekcji, widuje się znacznie częściej we krwi pacjentów z niedawno przebytym zawałem i udarem, zwłaszcza poważnym, i niektóre z nich zwiastują ryzyko choroby sercowo-naczyniowej. To samo dotyczy bakteryjnych i wirusowych przeciwciał oraz białka wydzielanego przez wątrobę podczas infekcji, nazywanego białkiem C-reaktywnym (CRP), które są znacznie silniejszymi czynnikami ryzyka choroby niedokrwiennej serca niż cholesterol.

Tę teorię potwierdzają również dowody kliniczne. Na kilka tygodni przed ostrym atakiem serca wielu pacjentów miało zakażenie bakteryjne lub wirusowe. Na przykład dr Armin J. Grau z Wydziału Neurologii Uniwersytetu w Heidelbergu w Niemczech wraz z zespołem zapytał 166 pacjentów z poważnym udarem – 166 pacjentów hospitalizowanych z powodu innych chorób neurologicznych i 166 zdrowych osób dopasowanych indywidualnie pod kątem wieku i płci – o ostatnio przebyte choroby zakaźne. W czasie pierwszego tygodnia przed udarem 37 pacjentów z udarem i zaledwie 14 z grupy kontrolnej przeszło chorobę zakaźną. U połowy pacjentów infekcja miała podłoże bakteryjne, a u reszty wirusowe.24

Podobnych obserwacji dokonano w przypadku pacjentów z poważnym zawałem mięśnia sercowego (atakiem serca). Na przykład dr Kimmo J. Mattila z Wydziału Medycznego Głównego Szpitala Klinicznego w Helsinkach w Finlandii odkrył, że 11 z 40 pacjentów płci męskiej z poważnym atakiem serca przed 50. rokiem życia nabawiło się grypopodobnej infekcji z gorączką na 36 godzin przed przyjęciem do szpitala. Jednakże tylko czterech z 41 pacjentów z przewlekłą chorobą niedokrwienną serca (taką jak powracająca angina lub wcześniejszy zawał mięśnia sercowego) i czterech z 40 pacjentów kontrolnych nie chorujących na żadną przewlekłą chorobę wybranych losowo z ogółu ludności miało grypopodobną infekcję z gorączką.25

Podjęto próby zapobieżenia chorobie układu sercowo-naczyniowego za pomocą leczenia antybiotykami. W ramach pięciu testów pacjentom z chorobą niedokrwienną serca podawano azytromycynę i roksytromycynę, antybiotyki skuteczne przeciwko Chlamydia pneumoniae, z zadowalającymi skutkami: wśród 412 nieleczonych pacjentów wystąpiły 104 ataki serca, a wśród leczonych 410 pacjentów tylko 61.26a-e W jednym z kolejnych badań w wyniku leczenia antybiotykami doszło do znaczącego zahamowania rozwoju miażdżycy w tętnicach szyjnych.26f Mimo to podczas czterech innych badań,27a-d z których jedno obejmowało ponad 7000 pacjentów,26d podawanie antybiotyków nie dało żadnego widocznego rezultatu.

Przyczyną braku korelacji między wynikami tych badań może być to, że leczenie było zbyt krótkie (podczas jednej z prób trwało ono zaledwie pięć dni). Poza tym Chlamydia pneumoniae może rozmnażać się tylko wewnątrz ludzkich komórek i kiedy znajduje się w białych krwinkach, jest odporna na antybiotyki.28 Leczenie mogło być również nieskuteczne dlatego, że zastosowane antybiotyki nie oddziałują na wirusy.

W świetle powyższego warto przytoczyć wyniki badań kontrolnych wykonanych przez dra Enrique Gurfinkela i jego zespół z Fundacion Favaloro w Buenos Aires w Argentynie.29 Zaszczepili oni połowę z 301 pacjentów z chorobą niedokrwienną serca przeciwko grypie, czyli chorobie wirusowej. Po sześciu miesiącach 8 procent niezaszczepionych pacjentów zmarło w porównaniu z tylko 2 procentami zaszczepionych. Warto wspomnieć, że była to o wiele większa skuteczność niż w przypadku podawania statyn i osiągnięto ją w znacznie krótszym czasie.

Czy wysoki poziom cholesterolu chroni przed chorobami sercowo-naczyniowymi?

Wygląda na to, że mikroorganizmy odgrywają rolę w rozwoju chorób serca. Mogą być jednym z czynników inicjujących ten proces poprzez uszkodzenie śródbłonka naczyniowego. Ich wtórna rola może się przejawiać w istnieniu związku między ostrą chorobą sercowo-naczyniową i zakażeniem. Czynnik zakaźny może znaleźć się w części ścian tętnic uszkodzonych przez inne poprzednie czynniki, tworząc miejscowe zakrzepy prowadzące do powstania skrzepimy blokującej przepływ krwi. Jednak w takiej sytuacji wysoki poziom cholesterolu może chronić przed chorobą serca zamiast ją powodować!

Tak czy owak, dieta zalecana pod kątem serca demonizująca wysoki cholesterol stoi w oczywistej sprzeczności z koncepcją, że chroni on przed infekcjami. Któraś z tych dwóch teorii musi być fałszywa. Spróbuję podsumować fakty podważające koncepcję mówiącą o szkodliwości wysokiego poziomu cholesterolu.

Jeśli wysoki cholesterol jest najważniejszą przyczyną miażdżycy, ludzie z jego wysokim poziomem powinni chorować na miażdżycę bardziej od ludzi z jego niskim poziomem. Jak obecnie wiadomo, jest to bardzo dalekie od prawdy.

Jeśli wysoki cholesterol jest najważniejszą przyczyną miażdżycy, obniżanie jego poziomu powinno mieć odpowiedni wpływ na rozwój miażdżycy. Jak obecnie wiadomo, tak się nie dzieje.Jeśli wysoki cholesterol jest najważniejszą przyczyną choroby sercowo-naczyniowej, powinien być czynnikiem ryzyka we wszystkich populacjach, u obu płci, w każdej grupie wiekowej, we wszystkich kategoriach chorób oraz w przypadku choroby serca i udaru. Jak obecnie wiadomo, tak wcale nie jest.

Mam jedynie dwa argumenty na poparcie tezy, że wysoki cholesterol jest dobry dla naczyń krwionośnych, ale w odróżnieniu od kontrargumentów są one bardzo solidne. Pierwszy wynika z badań z użyciem statyn. Jeśli wysoki cholesterol jest najważniejszą przyczyną choroby sercowo-naczyniowej, największy wpływ statyn powinien być widoczny u pacjentów z najwyższym cholesterolem i najbardziej obniżonym. Braku zależności dawka-reakcja nie można przypisywać temu, że statyny oddziałują w inny sposób na stabilizację płytek miażdżycowych. Z drugiej strony, jeśli lekarstwo skutecznie obniża stężenie rzekomo szkodliwych dla układu sercowo-naczyniowego cząsteczek i jednocześnie wywołuje u niego kilka korzystnych skutków, widoczna zależność dawka-reakcja powinna zostać zaobserwowana.

Jeśli więc wysoki cholesterol ma funkcję ochronną, to jego obniżanie powinno przeciwdziałać korzystnemu działaniu statyn i zaburzać zależność dawka-reakcja, co by korespondowało z wynikami różnych badań.

Swój drugi argument wymieniłem już wcześniej nie da się go przecenić: wysoki cholesterol ma związek z długowiecznością wśród starszych ludzi.

W świetle rozpowszechnionych poglądów trudno jest wytłumaczyć fakt, że w okresie życia, kiedy najczęściej zapada się i umiera na chorobę sercowo-naczyniową (większość z nas na nią umiera), wysoki cholesterol występuje najczęściej u tych, którzy charakteryzują się najniższym wskaźnikiem śmiertelności.

Jak to możliwe, że wysoki cholesterol uszkadza ściany tętnic i powoduje zabójczą chorobę niedokrwienną serca, najczęstszą przyczynę śmierci, skoro ci z najwyższym cholesterolem żyją dłużej od tych z niskim?

Apeluję zatem do opinii publicznej i środowisk naukowych: „Ocknijcie się!”

O autorze:

Dr medycyny Uffe Ravnskov jest duńskim niezależnym naukowcem i byłym lekarzem prowadzącym prywatną praktykę w Szwecji. W roku 1961 ukończył Uniwersytet w Kopenhadze z tytułem magistra medycyny. W roku 1973 uzyskał tytuł doktora w dziedzinie medycyny wewnętrznej i nefrologii w Klinice w Lund w Szwecji, gdzie w latach 1975-1979 był adiunktem na Wydziale Nefrologii. W roku 1979 rozpoczął prywatną praktykę w Lund jako lekarz rodzinny, po czym w roku 2000 przeszedł na emeryturę i zajął się badaniem błędnych założeń diety na serce. Jest autorem doniosłej książki The Cholesterol Myths (Cholesterol – naukowe kłamstwo) oraz jej zaktualizowanej wersji Fat and Cholesterol are GOOD for You! (Tłuszcz i cholesterol są DOBRE dla Ciebie!). Jest członkiem Międzynarodowej Rady Naukowego Nadzoru (International Science Oversight Board) i dyrektorem Międzynarodowej Sieci Sceptyków Cholesterolowych (The International Network of Cholesterol Skeptics; http://thincs.org). Skontaktować się z nim można poprzez jego stronę internetową zamieszczoną pod adresem http://www.ravnskov.nu/uffe.htm .

Przełożył Michał Fiejtek

Przypisy:

1. H.M. Krumholz i inni, „Lack of association between cholesterol and coronary heart disease mortality and morbidity and all-cause mortality in persons older than 70 years”, Journal ofthe American Medical Association, 272,1335-1340,1990.

2. U. Ravnskov, „High cholesterol may protect against in- fections and atherosclerosis”, Quarterly Journal of Medicine, 96, 927-934, 2003.

3. D. Jacobs i inni, „Report of the conference on Iow blood cholesterol: Mortality associations”, Circulation, 86,1046-1060,1992.

4. C. Iribarren i inni, „Serum total cholesterol and risk of hospi- talization, and death from respiratory disease”, International Journal of Epidemiology, 26,1191-1202,1997.

5. C. Iribarren i inni, „Cohort study of serum total cholesterol and in-hospital incidence of infectious diseases”, Epidemiology and Infection, 121, 335-347,1998.

6. A.J. Claxton i inni, „Association between serum total cholesterol and hiv infection in a high-risk cohort of young men”, Journal of Acquired Immune Deficiency Syndromes And Human Retrovirology, 17, 51-57,1998.

7. J.D. Neaton, D.N. Wentworth, „Low serum cholesterol and risk of death from aids”, AIDS, 11, 929-930,1997.

8. M. Rauchhaus i inni, „Plasma cytokine parameters and mortality in patients with chronic heart failure”, Circulation, 102, 3060-3067, 2000.

9. J. Niebauer i inni, Endotoxin and immune activation in chronic heart failure, Lancet, 353,1838-1842,1999.

10. D.L. Vredevoe i inni, „Skin test anergy in advanced heart failure secondary to either ischemic or idiopathic dilated cardiomy- opathy”, American Journal of Cardiology, 82, 323-328,1998.

11. M. Rauchhaus, A.J. Coats, S.D. Anker, „The endotoxin-lipo- protein hypothesis”, Lancet, 356, 930-933, 2000.

12. M. Rauchhaus i inni, „The relationship between cholesterol and survival in patients with chronic heart failure”, Journal of the American College of Cardiology, 42,1933-1940, 2003.

13. T.B. Horwich i inni, „Low serum total cholesterol is associa- ted with marked increase in mortality in advanced heart failure”, Journal of Cardiac Failure, 8, 216-224, 2002.

14. E.R. Elias i inni, „Clinical effects of cholesterol supplemen- tation in six patients with the Smith-Lemli-Opitz syndrome (slos)”, American Journal of Medical Genetics, 68, 305-310,1997.

15. S. Bhakdi i inni, „Binding and partial inactivation of Staphy- lococcus aureus a-toxin by human plasma low density lipoprotein”, Journal of Biological Chemistry, 258, 5899-5904,1983.

16. W.A. Flegel i inni, „Inhibition of endotoxin-induced activa- tion of human monocytes by human lipoproteins”, Infection and Immunity, 57, 2237-2245,1989.

17. C.W. Weinstock i inni, „Low density lipoproteins inhibit en- dotoxin activation of monocytes”, Arteriosclerosis and Thrombosis, 12, 341-347,1992.

18. M.F. Muldoon i inni, „Immune system differences in men with hypo- or hypercholesterolemia”, Clinical Immunology and Immunopathology, 84,145-149,1997.

19. H.W. Harris, J.E. Gosnell, Z.L. Kumwenda, „The lipemia of sepsis: triglyceride-rich lipoproteins as agents of innate immunity”, Journal of Endotoxin Research, 6, 421-430, 2001.

20. R. Ross, J.A. Glomset, „The pathogenesis of atherosclerosis”, New England Journal of Medicine, 295, 369-377,1976.

21. R. Ross, „The pathogenesis of atherosclerosis and update”, New England Journal of Medicine, 314, 488-500,1986.

22. O. Klotz, M.F. Manning, „Fatty streaks in the intima of arte- ries”, Journal of Pathology and Bacteriology, 16, 211-220,1911.

23. Opublikowano co najmniej 200 opinii o roli infekcji w miażdżycy i chorobach układu krążenia. Oto kilka z nich: a) J.T. Grayston, C.C. Kuo, L.A. Campbell, E.R Benditt, „Chlamydia pneumoniae strain twar and atherosclerosis”, European Heart Journal, Suppl K, 66-71, 1993. b) J.L. Melnick, E. Adam, M.E. Debakey, „Cytomegalovirus and atherosclerosis”, European Heart Journal, Suppl K, 30-38, 1993. c) A.C. Nicholson, D.P. Hajjar, „Herpesviruses in atherosclerosis and thrombosis. Etiologie agents or ubiąuitous bystanders?” Arteriosclerosis Thrombosis and Vascular Biology, 18, 339-348,1998. d) A. Ismail, H. Khosravi, H. Olson, „The role of infection in atherosclerosis and coronary artery disease. A new therapeutic target”, Heart Disease 1, 233-240, 1999. e) J.T. Kuvin, M.D. Kimmelstiel, „Infectious causes of atherosclerosis”. f) M.V. Kalayoglu, P. Libby, G.I. Byrne, „Chlamydia pneumoniae as an emerging risk factor in cardiovascular disease”, Journal ofthe American Medical Association, 288, 2724-2731, 2002.

24. A.J. Grau i inni, „Recent bacterial and viral infection is a risk factor for cerebrovascular ischemia”, Neurology, 50,196-203,1998.

25. K.J. Mattila, „Viral and bacterial infections in patients with acute myocardial infaretion”, Journal of Internal Medicine, 225, 293-296,1989.

26. Próby zakończone powodzeniem: a) E. Gurfinkel, Lancet, 350, 404-407,1997. b) S. Gupta i inni, Circulation, 96, 404^407,1997. c) J.B. Muhlestein i inni, Circulation, 102,1755-1760, 2000. d) A.F.M. Stone i inni, Circulation, 106, 1219-1223, 2002. e) P. Wiesli i inni, Circulation, 105, 2646-2652, 2002. f) D. Sander i inni, Circulation, 106, 2428-2433, 2002.

27. Próby zakończone niepowodzeniem: a) J.L. Anderson i inni, Circulation, 99, 1540-1547,1999. b) W. Leowattana i inni, Journal of the Medical Association ofThailand, 84 (Suppl 3), S669-S675, 2001. c)B. Cercek i inni, Lancet, 361, 809—813, 2003. d) C.M. 0’Connor i inni, Journal of the American Medical Association, 290,1459-1466, 2003.

28. J. Gieffers i inni, „Chlamydia pneumoniae infection in cir- culating human monocytes is refractory to antibiotic treatment”, Circulation, 104, 351-356, 2001.

29. E.P. Gurfinkel i inni, Circulation, 105, 2143-2147, 2002.

Źródło: Magazyn NEXUS ( Styczeń – Luty 2015 ) Nr 1 (99)

www.nexus.media.pl i www.kontestator.eu

Email: nexus@nexus.media.pl

20 października 2011

Przerażająca inkwizycja medyczna

- autor: astromaria

Autor: Leonard Hardy

Każdego roku tylko w Stanach Zjednoczonych umiera pół miliona osób z powodu ataku serca i łącznie milion – wskutek różnych chorób układu sercowo-naczyniowego. W sytuacji gdy 60 milionów Amerykanów cierpi na jakąś chorobę serca lub układu krążenia, niemal każda rodzina jest bezpośrednio tym dotknięta.

Konwencjonalna medycyna nie znalazła jeszcze rozwiązania tego wciąż rosnącego problemu. Wytwarza się leki przeznaczone do łagodzenia bólu i innych symptomów chorób układu sercowo-naczyniowego, ale nie oferuje się niczego do leczenia samych chorób. Zgodnie z panującą medycyną, jedyną nadzieją dla kogoś kto cierpi z powodu zaawansowanej choroby serca jest interwencja chirurga.

Mimo niewiarygodnych kosztów takich operacji, z pewnością nie są one pozbawione ryzyka. Istnieje groźba wystąpienia komplikacji w czasie operacji, wymagana jest bardzo długa rekonwalescencja i nie ma nadziei na ostateczne rozwiązanie problemu. W rzeczywistości pacjenci, którzy nie dokonają poważnych zmian w swym trybie życia, trafiają ponownie na stół operacyjny, zakładając oczywiście, że uda im się przeżyć kolejny atak serca lub udar mózgowy.

Biorąc pod uwagę tę ograniczoność opcji medycznych, wszyscy – zarówno lekarze jak i pacjenci – niewątpliwie przyjęliby z uznaniem jakąś alternatywną metodę walki z tym dzisiejszym zabójcą numer jeden. Zwłaszcza gdyby taka nowa kuracja była skuteczniejsza, tańsza, nie wymagałaby operacji lub przyjmowania leków do końca życia i nie miała szkodliwych skutków ubocznych. Gdyby ktoś opracował taką alternatywną metodę leczenia chorób układu sercowo-naczyniowego, miliony ludzi na całym świecie domagałyby się dostępu do niej, a lekarzy, którzy by wynaleźli i stosowali nową kurację, uznano by za świętych, zbawicieli ludzkości. Prawda?

Teoretycznie – tak, w rzeczywistości – NIE! Prawda wygląda tak, że dzisiejsze środowisko medyczne bardzo się różni od wyobrażeń, jakie na jego temat mogą mieć ludzie dobrej woli. W rzeczywistości bowiem istnieje już skuteczna, a przy tym niedroga i nie mająca skutków ubocznych, kuracja na choroby serca, ale społeczeństwa o niej się nie informuje. Terapia taka nosząca nazwę chelacji istnieje już od ponad trzydziestu lat.

Znane są alternatywne kuracje nie tylko odnośnie chorób serca. Istnieje wiele naturalnych, bezpiecznych, skutecznych i tanich środków do stosowania przy licznych schorzeniach. Często jednak ukrywa się ich istnienie przed społeczeństwem.

Pacjentom się o tym nie mówi

Kto mógłby ciągnąć korzyści z ukrywania informacji, które mogłyby uratować życie milionom ludzi i zaoszczędzić tysiące dolarów każdemu z pacjentów? By znaleźć winnego wystarczy dowiedzieć się, jakie środowiska są najbardziej zainteresowane w utrzymaniu obecnego systemu.

Najpierw jednak: Jak dokładnie wygląda istniejący system?

Według ocen Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego, choroby serca i układu krążenia kosztują nas rocznie ponad 150 miliardów dolarów. (Stanowi to około $2.000 na rodzinę za leczenie, lecz nie wyleczenie, samych tylko chorób serca!)

Każdego roku wykonuje się w Ameryce pół miliona operacji „by-pass”. Jedna taka operacja kosztuje średnio $44.000 i łącznie wydaje się co roku na operacje „by-pass” 25 miliardów dolarów. Są to ogromne sumy! Wielu ludzi czerpie z tego ogromne zyski i opływają oni w dostatki. Szpitale, wytwórnie leków i chirurdzy zarabiają niewiarygodne pieniądze, a spora armia ich pomocników też ma się bardzo dobrze.

Jaką motywacją mogliby się kierować ci – skądinąd godni szacunku, wykształceni i inteligentni – ludzie, by zrezygnować ze swych zarobków, ponieważ ktoś opracował znacznie tańszą i skuteczniejszą metodę leczenia, niż ich drogie operacje? Co by się stało z chirurgami-kardiologami i ich asystentami, gdyby miliony pacjentów przestały zwracać się do nich o pomoc? Kto byłby tak szalony, by kształcić się latami w akademii medycznej – czy to z powołania, czy też w oczekiwaniu na sukces materialny – a następnie wyrzec się wysokiego poziomu życia i statusu społecznego, aby tylko jego pacjent mógł się poddać skuteczniejszej kuracji płacąc tylko ułamek sumy $44.000, jaką płaci się za operację „by-pass”?

Na szczęście dla chirurgów i szpitali pacjent prawdopodobnie nigdy się nie dowie o istnieniu tańszych i bezpieczniejszych rozwiązań. Jeśli ktoś się dowie o alternatywnych metodach, jego lekarz natychmiast go zniechęci do takiego „znachorstwa”.

To do czego zmierzam tutaj jest smutnym faktem, że w ostatnich dziesięcioleciach konwencjonalna medycyna stała się ogromnym monopolem. Akademie medyczne, szpitale, medyczne stowarzyszenia, fundacje i firmy farmaceutyczne – wszystkie one odgrywają główne role w tym przemyśle o wielomiliardowych obrotach. Wszystkie one są też bardzo zainteresowane finansowo w utrzymaniu obecnego systemu, opartego na opatentowanych lekach i operacjach, tak długo jak to możliwe.

Łatwo można zdobyć informacje o „medycznym gangsterstwie”, jakim para się „medyczna mafia”. Na rynku są dostępne dziesiątki książek i innych publikacji, które dokumentują tę napawającą przerażeniem sytuację. Warto przeczytać „The Medical Mafia” pióra lekarki Gislaine Lanctot z Quebecu i „The Medical Racket”, książkę napisaną przez autora bestsellerów z New York Times, Martina L. Grossa.

Autorem innej wstrząsającej książki zatytułowanej „Racketeering in Medicine” jest znakomity lekarz, profesor akademii medycznej, dr James P. Carter, M.D., Dr PH. Objaśnia on w swej książce, co się naprawdę dzieje za kulisami najbardziej prestiżowej profesji na świecie i jak Amerykanie są pozbawiani skutecznych i tanich kuracji. Nie ulega wątpliwości, że „Racketeering in Medicine” to jedna z najważniejszych książek, jaką przeczytasz w swoim życiu.

dr Carter pisze:

Amerykańskie społeczeństwo nie zdaje sobie sprawy, jak polityka kontroluje w tajemnicy praktykę medycyny. Gdy jakiś lekarz odważy się zaprezentować naturalną, mniej kosztowną metodę leczenia, bez względu na to, jak jest ona skuteczna i bezpieczna, Zorganizowana Amerykańska Medycyna weźmie go na muszkę, by pozbawić go licencji w drodze stosowania taktyki zastraszania i prawnych kruczków. Dlaczego holistyczne terapie zagrażają medycynie?

  • ponieważ wiążą się one z istotną zmianą postawy naukowej;
  • zakładają, że istniejące metody nie są odpowiednie;
  • stanowią groźbę dla ogromnych zysków potężnej gałęzi medycyny lub firmy farmaceutycznej.

Jak pisze dr Carter, coś zupełnie odmiennego zdarzyło się, gdy natychmiast zaakceptowano operacje „by-pass” i angioplastykę balonikową. Te dochodowe metody przyniosły szybko sławę i fortuny kardiologom, chirurgom, pracownikom służby zdrowia i generalnie – przemysłowi szpitalnemu. Nikt nie podważa faktu, że metody te ratują ludziom życie, ale z drugiej strony nikt bezstronnie nie udowodnił, że te zaawansowane technicznie wynalazki przedłużają istotnie życie pacjentów.

Oczywiście zwalczanie alternatywnej medycyny nie ogranicza się tylko do kuracji dotyczących chorób serca. Jeśli ktoś odkryje naturalną metodę leczenia raka (co już zdarzyło się nieskończenie wiele razy), a następnie spróbuje poprawić czyjeś zdrowie, natychmiast rozpocznie się postępowanie przeciw takiej osobie, którą oskarży się o przestępstwo „leczenia” poza medycznym establishmentem. Osoba taka może oczekiwać wysokich grzywien i kary więzienia, mimo że jej metoda jest skuteczna i ratuje ludziom życie.

Powrót inkwizycji

Prześladowania osób praktykujących alternatywne leczenie nie mają końca. I tak na przykład Charles Pixley i jego żona dowiedzieli się o istnieniu naturalnej substancji, homeopatycznej kamfory zwanej 714X, bardzo skutecznie zwalczającej raka i sprzedawanej legalnie w Kanadzie. Zaczęli oni popularyzować ten środek w kraju wolnych ludzi i w 1995 roku wieść o tym dotarła do Agencji d/s Żywności i Lekarstw (FDA). Wydano nakaz rewizji w ich mieszkaniu i wszystko co dotyczyło 714X, w tym dokumentacja badań naukowych, zostało na miejscu skonfiskowane. Pixleya wraz z jego firmą podano do sądu i został on skazany na 19 lat więzienia, mimo że nigdy nikogo nie skrzywdził. (Nawiasem mówiąc, zalegalizowanie 714X w Kanadzie bynajmniej nie było łatwe. Władze kanadyjskie przez trzy lata procesowały się z Gastonem Naessensem, mikrobiologiem, który odkrył ten środek. W końcu, z braku dowodów, sprawę umorzono i zezwolono lekarzom na przepisywanie preparatu. 714X można jednak nabywać tylko w ramach konwencjonalnej służby zdrowia, gdzie łatwo jest utrzymać wysokie ceny).

Podobne przejścia miał dr Stanisław Burzyński, M.D., Ph.D. Zbiegł on z komunistycznej Polski do USA mając w kieszeni tylko 20 dolarów. Przybył tu w poszukiwaniu wolności i z zamiarem realizacji swego powołania – leczenia ludzi. Dzięki swym zdolnościom dr Burzyński szybko piął się po szczeblach kariery ku szczytom Baylor College of Medicine w Houston (Teksas). Pracował on nad lekiem antynowotworowym, gdy odkrył nową, nietoksyczną, naturalną metodę leczenia raka. W ciągu następnych 18 lat był w stanie wyleczyć 2500 pacjentów chorych na raka, z których żaden nigdy nie miał dolegliwości z powodu metody leczenia. 17 lipca 1985 r., w ślad za czyimś „poufnym donosem”, agenci FBI w towarzystwie uzbrojonego szeryfa skonfiskowali 200.000 dokumentów medycznych w biurze dr Burzyńskiego. Jemu samemu postawiono później 75 różnych zarzutów oszustwa, z których każdy groził karą 3 do 5 lat więzienia i grzywną $250.000. Setki jego pacjentów pikietowały sąd nosząc tablice z napisami „Zwolnijcie naszego lekarza! Umieramy bez niego!”

Postępowanie sądowe przeciw dr Burzyńskiemu ciągnęło się przez 10 lat. W końcu został on uniewinniony. Ciekawe, że dr Burzyński nie był autsajderem, lecz członkiem systemu z tytułem doktora. Jednak zamiast przyznać mu nagrodę Nobla za jego odkrycie, postawiono go przed sądem za zagrożenie finansowych podstaw przemysłu nowotworowego.

Te same motywy kryły się za odebraniem lekarskiej licencji dr Bruce’owi Halsteadowi. Temu 77-letniemu lekarzowi z Kalifornii postawiono 28 zarzutów konspiracji, malwersacji, złamania przepisów Kodeksu Zdrowia i Bezpieczeństwa oraz oskarżono go o dokonanie 20 innych przestępstw i wykroczeń.

„Prokurator chciał mnie wpakować do więzienia na osiem lat – oświadczył lekarz, – jednak gdy sąd ostatecznie obniżył karę do 32 miesięcy, proponowano mi przynajmniej dziesięć razy, żebym się przyznał do przestępstwa, jakiego nie popełniłem. Zawsze odpowiadałem: Jak mi kaktus na dłoni wyrośnie!”

A jakiego przestępstwa dopuścił się doktor? Miał on czelność rozmawiać ze swymi pacjentami o właściwym odżywianiu się i przepisywał im naturalne kuracje na raka.

dr Halstead ma za sobą świetną karierę naukową. Przez 11 lat był on profesorem wydziału medycznego Uniwersytetu Loma Linda i zastępcą dyrektora Akademii Medycyny Tropikalnej i Prewencyjnej przy tejże uczelni. Specjalizuje się w globalnej medycynie prewencyjnej, chorobach tropikalnych i biotoksykologii. Jest autorem licznych książek na tematy medyczne oraz setek artykułów naukowych. A teraz, przy końcu takiej kariery, zabroniono mu wykonywania jego zawodu.

Prawdziwą przyczyną prześladowań Dr Halsteada był fakt, że pracował on wewnątrz systemu i wiedział dobrze, jak sprawy się mają. „Rak jest świętą krową przemysłu medycznego – mówi on. – Więcej osób zarabia na leczeniu raka, niż umiera na tę chorobę.”

Po 25 latach pracy naukowej w dziedzinie medycyny i biologii Dr Halstead tak podsumowuje obecną sytuację:

Jestem święcie przekonany, że Ameryka zmierza ku katastrofie w służbie zdrowia, zarówno pod wzglądem ekonomicznym, jak i terapeutycznym… Jeśli chodzi o leczenie, w kraju tym panuje niebezpieczne przekonanie, że lepiej umrzeć zgodnie z ortodoksją, niż prze-żyć sprzeciwiając się jej.

Historia pani Dix, pacjentki Dr Halsteada, stanowi doskonałą ilustrację jego oświadczenia i była przez niego wykorzystana w czasie wystąpienia w sądzie.

U pani Dix stwierdzono obecność nieuleczalnego raka w jamie brzusznej. Przeszła ona operację, dziewięć różnych typów chemioterapii oraz ponad 90 seansów napromieniania. Nic jej to nie pomogło. Lekarze dawali jej 4-6 tygodni życia. Pani Dix nie wstawała już z łóżka, nie miała żadnej nadziei i przygotowywała się na śmierć. Wraz z mężem załatwiała już nawet sprawy związane z pogrzebem.

Mąż jej jednak dowiedział się o japońskiej mieszance ziołowej używanej do parzenia herbaty. Ten naturalny preparat zwany ADS pomógł innym osobom chorym na raka. Pan Dix zdobył tę herbatkę i zaczął ją podawać żonie. Po dziesięciu dniach poczuła się ona lepiej i to na tyle, że zaczęła pracować w domu, chodzić na zakupy i nawet na wycieczki. Jej bóle złagodniały i było widać, że czuje się lepiej.

W międzyczasie jej mąż zaczął sam pić japońską herbatkę i nawet sprzedawać ją innym osobom. To przyniosło zgubę rodzinie Dixów! Prokurator Okręgowy w Los Angeles przeprowadził rewizję w ich domu, skonfiskował zapasy herbatki i postawił ich w stan oskarżenia. Pan Dix błagał prokuratora, by nie zabierał całej herbatki jego żony, gdyż bez niej umrze, jednak nie wywarło to wrażenia na przedstawicielach władzy.

Pani Dix była jeszcze wystarczająco silna, by stawić się w sądzie, ale po kilku dniach już nie wstawała z łóżka i wkrótce zmarła.

Wyglądało to tak, jakby nie było wskazane, by żyła dalej z pomocą „nieortodoksyjnej” herbatki, mimo że wcześniej nacierpiała się z powodu metod „ortodoksyjnych” (operacja, chemioterapia, napromienianie) i zapłaciła za nie niemało, zarówno pieniędzmi, jak i własnym zdrowiem. System pozostawił jej tylko jedną możliwość: śmierć.

Prześladowany przez komunistów

Jak można oczekiwać, prześladowania takie nie są specjalnością tylko tak zwanego wolnego świata. Podobna historia rozegrała się w latach 70-ych za żelazną kurtyną. Wybitny biochemik, dr Jozsef Béres pracował, na zlecenie władz węgierskich, nad pewnym problemem z dziedziny rolnictwa, gdy odkrył specyficzne powiązanie między minerałami, pierwiastkami śladowymi i systemem immunologicznym. Opracował on następnie płynną mieszankę nazwaną Kroplami Béresa, która pomogła wyleczyć raka wielu osobom rozsianym po całych Węgrzech. Wynalazek ten uratował życie tysiącom śmiertelnie chorych na raka pacjentów, którym „ortodoksyjni” lekarze pokazali plecy, gdy chemioterapia i napromienianie nie zdały egzaminu. Ratując tym ludziom życie Dr Béres złamał przepisy prawne, gdyż jego doktorat był uzyskany w dziedzinie agrochemii, a nie „medycyny człowieka”. Za kogo się on uważał, że pozwolił sobie wynaleźć coś skuteczniejszego, tańszego i bez skutków ubocznych towarzyszących konwencjonalnym zabiegom?

Komunistyczne władze zorganizowały najazd na jego laboratorium i skonfiskowano jego naukową dokumentację. Jednak ten brutalny atak okazał się spóźniony. Wieść o leku na raka rozchodziła się lotem błyskawicy po Węgrzech i dzień po dniu setki chorych wraz z rodzinami zaczęły się gromadzić wokół domu Dr Béresa. Byli oni skłonni spędzić całą noc w kolejce, byle tylko spróbować kuracji. W rezultacie zezwolono Dr Béresowi na kontynuowanie jego badań i dziś, po trzydziestu latach, Krople Béresa znane są w wielu krajach i codziennie miliony osób na całym świecie przyjmuje je profilaktycznie.

Aresztowana w płaszczu kąpielowym

Najnowszy przykład podobnego skandalu miał miejsce we wrześniu ubiegłego roku, gdy dobrze znana ze swych badań w dziedzinie medycyny Dr Hulda Clark, N.D., Ph.D. została aresztowana w swym domu w San Diego. Dr Clark jest autorką kontrowersyjnych książek – bestsellerów, takich jak „The Cure For All Cancers”, „The Cure For HIV/AIDS” i innych.

71-letnią Dr Clark aresztowano na podstawie listu gończego, gdy miała na sobie tylko płaszcz kąpielowy, i przetrzymywano w areszcie w San Diego (Kalifornia) przez 16 dni. Następnie wysłano ją do Indiany, na tylnym siedzeniu policyjnego samochodu, który w ciągu półtora dnia pokonał 2.200 mil.

Jej przestępstwo? Po przejściu na emeryturę z uniwersytetu gdzie zajmowała się pracą naukową od czasu uzyskania doktoratu w wieku 20 lat – dr Clark zaczęła prowadzić własne badania nad rakiem i AIDS. Tym samym jednak, jak już widzieliśmy wcześniej, naruszyła ona tabu. Gdy wyniki jej badań zaczęły pomagać chorym, zaczęło ją śledzić dwóch detektywów w cywilu z ramienia władz Stanu Indiana. Dr Clark była oczywiście oburzona, by określić to delikatnie, i przeniosła swe naukowe badania do Kalifornii oraz Meksyku. Początkowe śledztwo do niczego nie doprowadziło, ale kilka lat później w powiecie Brown, w Indianie wybrano nowego prokuratora, który doszedł do wniosku, że dr Clark jest niebezpiecznym zbiegiem, jakiego należy ścigać.

Dlaczego pomysły dr Clark są aż tak groźne? Bo opierają się one na zdrowym rozsądku i nie wymagają ogromnych wydatków na leki. Jej podstawowe założenie: Rozwój wszelkich chorób jest możliwy dlatego, że nasz system immunologiczny nie daje sobie rady z codziennym zalewem toksyn, bakterii, wirusów i pasożytów. Uważa ona, że powinniśmy się pozbyć tych czynników chorobotwórczych i codziennie dbać o niedopuszczanie ich do naszych organizmów.

Dr Clark została zwolniona za kaucją i obecnie oczekuje na proces. Jej zwolennicy utworzyli Fundację na rzecz Obrony dr Clark (dr Clark Defence Fund), z którą można się kontaktować pod adresem: 1055 Bay Blvd, Chula Vista, CA 91911.

„Niebezpieczne przekonania”

Tyle podobnych historii zdarza się na całym świecie, że można nimi wypełnić całą książkę. Przypominają mi one to, co spotkało Giordano Bruno, włoskiego filozofa i uczonego. 400 lat temu Kościół Rzymsko-katolicki doprowadził do jego egzekucji za dopuszczenie się przestępstwa herezji. Władze kościelne tak się bały idei tego człowieka, znanego w całej Europie jako wybitny myśliciel, że katom wydano rozkaz związania mu języka przed spaleniem żywcem na stosie, tak by nie mógł przemówić do zgromadzonych ludzi.

Bruno umieścił Słońce, nie Ziemię, w centrum Układu Słonecznego. Cóż za okropne przestępstwo! Odmawiał on wyrzeczenia się swych przekonań w ciągu ośmiu lat więzienia przez Inkwizycję. Kościół nigdy nie wybaczył mu jego niebezpiecznych przekonań. Jego prace figurują ciągle na watykańskiej liście zakazanych tekstów.

Dopiero w 1992 roku Kościół Rzymsko-katolicki z niechęcią przyznał, że inny średniowieczny uczony, Galileo Galilei, miał rację twierdząc, że to Ziemia krąży wokół Słońca, a nie odwrotnie. W 1633 roku Inkwizycja, grożąc torturami, zmusiła Galilei, który miał wtedy 70 lat, do wyparcia się swych idei. Ortodoksyjna instytucja potrzebowała aż czterystu lat, by uznać rzeczywistość.

Gdy myślę o naszej obecnej sytuacji, w żaden sposób nie mogę dostrzec różnicy między prześladowaniem alternatywnych lekarzy przez ortodoksyjne agencje, a tym, co spotkało Bruno, Galilei i niezliczonych innych ludzi w średniowieczu.

Miejmy nadzieję, że nie będziemy czekać czterysta lat na zakończenie tego polowania na czarownice. Zanim jednak to nastąpi, możemy jeszcze być świadkami wielu zrujnowanych karier oraz najazdów na domy i gabinety lekarzy i osób stosujących naturalne metody leczenia poza obowiązującymi „normami”. Coraz więcej ludzi będzie umierać wskutek nieskuteczności konwencjonalnej medycyny, a przemysł „opieki zdrowotnej” będzie dalej rozkwitać czerpiąc ogromne korzyści z ukrywania informacji, które mogłyby zapewnić ludzkości zdrowie i długowieczność.

Źródło